Delikatność

Niby piórko delikatna,
zwiewna jak motyla dotyk,
pachnie tak, jak białe kwiaty,
uzależnia jak narkotyk?

skrywa w sobie granie świerszczy
i nadziei błogie brzmienie?
a jej piano amoroso
trwa i cieszy nieskończenie?

jest jak atłas i aksamit
lub angielskie pelargonie
gdy miękkością przypomina
pełne ciepła, czułe dłonie

jasnym szczęściem opromienia
czasoprzestrzeń i dlatego
marzeń perły w krąg rozdaje
jako własne alter ego?
. . .

Niby piórko delikatna
lekko płynie przez przestrzenie
niosąc z sobą piękno, bowiem
wiosny jest uosobieniem?



Niedziela, 11 lipca 2004, wieczorem

Ciepły, lipcowy wieczór, powietrze przejrzyste,
na ciemniejącym niebie zorze powłóczyste,
które wiatr jakby pędzlem rozmazał szeroko
nadając barwy piękne i cieszące oko.

Łąkę – po której idę – mrok właśnie przemienił
w pachnący ziół tysiącem ocean zieleni,
dłoń dotyka traw wiechci a kiedy się zniżę
wącham kwiaty na końcach wysmukłych łodyżek.

Jeszcze łuna różowa dogasa nad lasem,
jeszcze ptak na dobranoc coś zaśpiewa czasem
lecz wiatr zamilkł zupełnie… widać gwiazdy pierwsze,
które się układają w księżycowe wiersze.

I wtedy, gdy tak wokół cicho się zrobiło
lipiec przysłał mi nagle niespodziankę miłą:
…bo spośród traw wysokich w różowym półmroku
zagrał swoją cykadę pierwszy świerszcz w tym roku!