Mierzenie miłości

Miłość – to nie jest stan fizyczny
nikt więc linijką jej nie zmierzy,
lecz można ją rozpoznać po tym,
że daje więcej, niż należy?



Bajka o sikorkach i kocie

W środku zimy ktoś z radości,
że sikorek stado śpiewa
płat słoniny umocował
w sadzie do gałązki drzewa.

Całe stado pofrunęło
wkrótce w smakołyku stronę,
wśród nich były sztuki młode
oraz ptaki doświadczone.

Młode były zwinne, szybkie
i wierzyły w skrzydła swoje,
każdy z nich świergotał stale:
?ja niczego się nie boję!?.

Starsze, życie znając lepiej
i zwyczaje znając kota,
ostrzegały, że w gałęziach
kryć się może ten niecnota.

Młode śmiały się ze starych,
że ich lęki to przesada,
i że jeść nie muszą, skoro
miejsce im nie odpowiada.

Lecz gdy młode jeść zaczęły
skoczył straszny kocur z góry
i dwa najpiękniejsze ptaki
złapał mocno w swe pazury.

Nieostrożność ma swą cenę,
stare ptaki widzą o tym,
a kto przestróg nie posłucha
może wielkie mieć kłopoty.

Morał: gdy ktoś obcy kusi
podarunkiem cię znienacka,
zanim sięgniesz ? pomyśl najpierw
czy to aby nie zasadzka.



Bajka o chomiku i sowie

W dziupli na potężnym buku
miała dom drapieżna sowa,
więc dla małych zwierząt była
atmosfera tam niezdrowa.

Sowy to zwierzęta, które
wiodą zwykle nocne życie,
bo w ciemności widzą oraz
słyszą wszystko znakomicie.

Pod tym bukiem mieszkał chomik,
który także w nocy żyje,
bał się zatem, że go sowa
na swój ostry dziób nabije.

Rzeczywiście w pewnej chwili
biedak znalazł się w jej łapach,
no i wtedy ? wskutek strachu
w krąg się uniósł brzydki zapach.

Sowa jeńca zapytała: ?Ej ty,
co się z tobą dzieje??
Chomik w mig wymyślił fortel,
czując w sercu swym nadzieję

i tak mówi: ?Zjadłem trutkę,
kto spożyje mnie, ten skona…
zjadły ją też moje dzieci
no i oczywiście żona?.

Sowa łup swój uwolniła.
Chomik rzekł rodzinie: ? Żyję!
Mam też dobrą wieść, że sowa
was też nigdy nie zabije!?

Morał: warto mieć nadzieję
wierząc do ostatniej chwili,
że przy odrobinie sprytu
trochę szczęścia los przychyli.



Bajka o kogucie i kaczce

Za górami za lasami
mieszkał kogut, król podwórka,
piał tak pięknie, że marzyła
o nim każda we wsi kurka.

Był postawny i zadziorny,
dziób miał mocny i złowrogi,
pierś szeroką, ogon barwny
a przy nogach miał ostrogi.

Miał swój teren i swe stado,
czyli kurek dwa tuziny,
więc niejeden kogut z wioski
mu zazdrościł z tej przyczyny.

Lecz gdy kiedyś z obcych krajów
przyfrunęła dzika kaczka
kogutowi w jednej chwili
zamarzyła się żeniaczka.

Kaczka mu imponowała
tym, że świat ogląda z góry
i nie grzebie łapą w gnoju
tak jak podwórkowe kury.

Ku rozpaczy swego stada
w krok za kaczką łaził stale,
i piał do niej – chociaż ona
nie ceniła tego wcale.

Lecz on uparł się, że będą
razem w każdej życia chwili:
razem będą wędrowali,
razem jedli, razem pili.

Wreszcie kaczka rzekła: ?Zgoda,
wezmę z tobą ślub, jeżeli
udowodnisz, że potrafisz
towarzyszyć mi w kąpieli?.

Nie czekając na odpowiedź
poszła ponurkować w stawie,
kogut skoczył w wodę, przez co
byłby tam utonął prawie.

Cudem go odratowano,
no a kaczka swym zwyczajem
po dniach kilku pofrunęła
by kolejne zwiedzać kraje.

Morał: zanim się oświadczysz
najpierw dobrze przemyśl wszystko,
bo jeżeli głupio trafisz
zrobisz z siebie pośmiewisko.