Bajeczka o młodym molu
(historia z morałem dla młodzieży)

Wyfrunął z szafy pewien mól młody
i po mieszkaniu wędrował całym,
lecz gdy do szafy wrócił z przygody,
ostre wymówki tu go spotkały.

Pan Mól pospołu z Panią Molową
zaczęli krzyczeć na swego syna:
?Fruwać po świecie jest wciąż niezdrowo!
To jest najczęstsza śmierci przyczyna !!!
Ludzie nas przecież tak nienawidzą,
że wciąż podstępy różne szykują
a kiedy mola w domu swym widzą,
to bez litości zaraz… mordują !!!?

Słysząc to ? śmiać się ich syn zaczyna
i do rodziców tak mówi swoich:
?Nie znacie życia ! W tym tkwi przyczyna,
że każde z was się tak o mnie boi !!!
Choć jestem młody ? lecz świat poznałem…
Ludzie serdeczni są oraz mili !!!
Wiem to z pewnością, bo gdy fruwałem,
to oni ciągle… BRAWO MI BILI !!! :)



Bajeczka o pączku

Apetyczna i pachnąca, słodka niby pączek
w miesiąc tak cię omotała, że ślubnych obrączek
na wystawie u złotnika wzrok twój szuka stale…
Cóż… Smacznego ci życzymy, lecz jest jedno ?ale?:

Otóż zdarza się, że pączek, mój Szanowny Panie
zamiast dać ci smak cudowny ? da …rozczarowanie;
ciasto jakieś jest nieświeże, róży w środku nie ma,
a powabny pączka wygląd ? to zwyczajna ?ściema? !



Bajeczka o lataniu

Patrząc na ptaki każdy marzy
by zasmakować ich wojaży
gdyż frunąc lekko ponad nami
gardzą ludzkimi granicami.

Nikt o paszporty ich nie pyta,
nikt nie pobiera od nich myta,
jakże więc ptakom nie zazdrościć
podniebnych lotów i wolności.

Tak łatwo się wzbijają w górę,
przefruną ponad każdym murem,
podczas gdy my, po naszej ziemi
niezdarnie pieszo wędrujemy.

I tylko w snach się zdarza czasem,
że można frunąć ponad lasem
i w locie zaznać tej radości
by ziemię widzieć z wysokości.

Lecz sny to bajka i marzenie !
Budząc się twardą czujesz ziemię…
znikła gdzieś kołdra i poduszka…
tak to jest… gdy się spadnie z łóżka !



Bajeczka o kiju

Wędrowiec znalazł w lesie kij do podpierania
poręczny oraz mocny. Wziął go bez wahania,
lecz po chwili uważnie ujął w obie dłonie
i z niepokojem stwierdził: Kij ma lewy koniec !

Prawy jest bez zarzutu. Lecz nim ruszę w drogę
odłamać muszę lewy… Oparł na nim nogę,
pociągnął kij do siebie. Końcówkę odrzucił,
i tym właśnie sposobem kij co nieco skrócił.

Idąc kulał z powodu zbyt krótkiego kija,
lecz dumny i szczęśliwy raźnie nim wywijał,
nagle… gwałtownie stanął zaniepokojony,
gdyż dostrzegł koniec kija znowu z lewej strony !

Ponieważ w swych poglądach był bardzo wytrwały
umieścił lewy koniec w zagłębieniu skały
i z impetem nacisnął… Kij pękł znów na dwoje…
Człowiek patrzył wnikliwie na to dzieło swoje…

Wprost nie do uwierzenia ! Miała być poprawa,
a kij ma lewy koniec ! To nieczysta sprawa !
Wściekły na upór tępy przedmiotu martwego
w rów przydrożny wyrzucił resztki kija swego.

Lecz gdy w drogę znów ruszył ? ugryzła go żmija,
bo nie miał się czym bronić bez swojego kija.

Morał bajki jest taki: Kto ma umysł ciasny
działając w zaślepieniu ? pogorszy los własny.