Krzyk

Przekrzyczeć muszę samotność ciszy,
niech twoje serce z dala usłyszy
myśli ? co lecą w przestrzeń jak ptaki
niosąc ku tobie gesty i znaki.

Refren:
Niechaj usłyszą gwiazdy na niebie
jak nieskończenie tęsknię do ciebie.

We dnie i w nocy coś we mnie krzyczy,
że nic na świecie już się nie liczy
i żadna chwila nie jest przyjemną
od czasu, kiedy nie jesteś ze mną.

Zagłuszyć muszę dni pustych mary
i smutku obłok odpędzić szary,
niech krzyk mój siłą echa wzmocniony
popłynie w świata najdalsze strony.

Krew w skroniach tętni jak morskie fale,
pamięć wspomnienia wyświetla stale
z twym migotliwym, jasnym odbiciem…
…bo jesteś dla mnie sensem i życiem!



Samotność

Samotność jest jak księżyc na niebie zgubiony
lub jak mgła zapomnienia szara z każdej strony,
jest cicha i spokojnie szepce długie zdania,
gdy niezauważalnie cały świat zasłania.

Rani strzałą tęsknoty z łuku zapomnienia,
mieszka w ogrodzie smutku, w zagajniku cienia,
ubrana w płaszcz zbyt długi zawsze wraca do mnie
właśnie wtedy, gdy marzę, by o niej zapomnieć.

Lubi słuchać muzyki, siedzieć w mym fotelu,
znam wszystkie jej zwyczaje od lat bardzo wielu;
kiedy mnie ktoś odwiedza ? na chwilę umyka,
wchodzi w środek zegara i w wahadle tyka.

Czai się przeczekując, aż nadejdzie pora,
gdy tykanie zegara narośnie jak zmora
a wtedy jak ćma siada na moim ramieniu,
by w ten sposób przypomnieć o swoim istnieniu.



?Duety?
(dramat w trzech aktach)
>

— akt pierwszy—
Dwie osoby. On i ona.
Trwa rozmowa ożywiona…
On na dłoni oparł głowę
…myśli nowe, zdania nowe,
w nich zjawiają się co chwilę
słowa piękne ? jak motyle;
On i ona – w siódmym niebie
głośno śmieją się do siebie.

—akt drugi—
Dwie osoby. Raczej tyłem.
Ty mówiłaś ! Ja mówiłem !
…Głosów duet brzmi donośnie,
imperatyw tonu rośnie,
szyby dźwięczą od hałasu…
lecz na szczęście upływ czasu
leczy ciosy ostrych słów
i przywraca pokój znów…

—akt trzeci ? ostatni—
Dwie osoby. Brak kontaktu.
Żadnych uczuć… Pozór taktu…
Nie… Dziękuję… lub milczenie.
Ciężki wzrok wlepiony w ziemię.
Cisza boli. Chłód zabija
jak najjadowitsza żmija.
Zaciśnięte w pięści dłonie…
Teraz to naprawdę… koniec !



Dwa światy

Gdzie jesteś ty, gdzie jestem ja ?
Dziś naszych myśli światy dwa
dzielą wielkie morza zdarzeń,
różnią barwy naszych marzeń…
Naszych uczuć lądolody
odgradzają słone wody
w której głębiach knują zdrady
złe, podstępne ludojady.

A byliśmy jedną wyspą…
…kiełkowała wspólna przyszłość,
rosła jakiś czas wspaniale,
miała już korzenie, …ale
wyspa nasza ? dotąd cała
pękła i zlodowaciała…
Woda wpadła między skały,
klimat zepsuł się wspaniały…

Wszelkie próby ratowania
poczynione u zarania
na panewce się spaliły…
Wkrótce nam zabrakło siły,
by z żywiołów walczyć mocą,
gdyż zarówno dniem jak nocą
obustronny ciężar winy
łamał haki, zrywał liny.

I co będzie dalej z nami ?
Na swych wyspach całkiem sami
wytężamy wzrok w dal ciemną
wyczuwając myśl wzajemną
by wpław albo na delfinie
płynąć ? zanim szansa minie
i wołamy głosem dzikim:
Wróć !… Bez ciebie jestem nikim !