Bajka bez złotej rybki

Żył kiedyś człowiek dosyć głupi,
lecz taki, co miał szczęście spore.
Chciał łowić ryby. Wędkę kupił
i zasiadł rankiem nad jeziorem.

Ledwie zanurzył w wodzie haczyk
a już wyciągnął rybkę złotą
natychmiast pojął, co to znaczy
więc wziął do domu ją z ochotą.

Trzymał w akwarium zdobycz swoją
i wciąż powtarzał do znudzenia:
?Staniesz się dziś kolacją moją,
albo mi spełnisz trzy życzenia!?

Nie chciała być pożarta wcale,
więc dała wszystko, czego żądał
a on ucieszył się tym, ale
żarłocznym wzrokiem wciąż spoglądał!

Poszedł do kuchni po patelnię.
Rzekł: ?Kto ma władzę ? ten ma rację!
Czwarte życzenie sam dziś spełnię!?
I pożarł rybkę na kolację!

Dlatego właśnie jest na świecie
tak wiele smutku, trosk i biedy,
że złotej rybki nie ma przecież
gdyż ten półgłówek zjadł ją wtedy.

Morał: niekiedy jeden głupiec
pazerny do nieprzytomności
chcąc swoją własną pieczeń upiec
czyni to kosztem szans ludzkości?

i morał drugi: spełniaj cuda
na drodze własnej, ciężkiej pracy
bo że się rybkę złowić uda
wierzą dziś tylko naiwniacy!