NASZA KATARYNKA
Dawniej, gdy życie na Kazimierzu
płynęło wolniej, słychać było,
że pod oknami katarynka
gra wszystkim melodyjkę miłą…
Niejedna panna przy jej dźwiękach
posłała uśmiech chłopcu swemu,
a potem chłopak ją całował,
bo uległ brzmieniu cudownemu.
Dziś katarynki są zabytkiem,
ludzie słuchają em-pe-trójek,
ale przy dźwiękach tego typu
całus tak dobrze nie smakuje.
A jednak trwa na Kazimierzu
miejsce, gdzie całus smak ma nadal,
miejsce to zwą: „Pod katarynką”,
i o nim wiersz ten opowiada.
Tu kawa budzi, a herbata
cieszy niezwykłym aromatem
i właśnie tu, „Pod katarynką”
można się skryć przed całym światem.
Więc jeśli jesteś gdzieś w pobliżu
i pragniesz zaznać szczęścia chwili,
przyjdź na Brzozową, pod piętnastkę,
z pewnością to ci czas umili…