Otwieram się powoli
Z ostrożną niepewnością, niezdarnie i powoli
opuszczam swą samotność – wciąż myśląc, co zaboli
gdy znowu z mej pustelni wysunę choćby głowę
i czy na stare sińce polecą ciosy nowe?
Na widok innych ludzi niepewnie dość się czuję.
Chcę myśleć pozytywnie, lecz wiary mi brakuje?
za dużo wciąż złych wspomnień jest we mnie i dlatego
dygocze z niepokoju wewnętrzne moje ego.
Nadbagaż przykrych wspomnień jak garb mnie wciąż uwiera
sprawiając, że niełatwo jest zacząć czas od zera,
mam także kilka marzeń i różne plany swoje
lecz właśnie o ich losy najbardziej tu się boję?
Swych uczuć i emocji uchylam skrytkę zatem
dyskretnie ? bo jest pewne, że kontakt z ludzkim światem
może im przynieść uraz bolesny niesłychanie
lub sprawić, że być może coś złego im się stanie?
A jednak wiem, że człowiek społeczną jest istotą
więc choć do mej samotni wciąż wrócić chcę z ochotą
i choć obawy budzi wciąż przeczuć złych chimera
z nadziei ziarnem w sercu powoli się otwieram