Bajeczka o kiju
Wędrowiec znalazł w lesie kij do podpierania
poręczny oraz mocny. Wziął go bez wahania,
lecz po chwili uważnie ujął w obie dłonie
i z niepokojem stwierdził: Kij ma lewy koniec !
Prawy jest bez zarzutu. Lecz nim ruszę w drogę
odłamać muszę lewy… Oparł na nim nogę,
pociągnął kij do siebie. Końcówkę odrzucił,
i tym właśnie sposobem kij co nieco skrócił.
Idąc kulał z powodu zbyt krótkiego kija,
lecz dumny i szczęśliwy raźnie nim wywijał,
nagle… gwałtownie stanął zaniepokojony,
gdyż dostrzegł koniec kija znowu z lewej strony !
Ponieważ w swych poglądach był bardzo wytrwały
umieścił lewy koniec w zagłębieniu skały
i z impetem nacisnął… Kij pękł znów na dwoje…
Człowiek patrzył wnikliwie na to dzieło swoje…
Wprost nie do uwierzenia ! Miała być poprawa,
a kij ma lewy koniec ! To nieczysta sprawa !
Wściekły na upór tępy przedmiotu martwego
w rów przydrożny wyrzucił resztki kija swego.
Lecz gdy w drogę znów ruszył ? ugryzła go żmija,
bo nie miał się czym bronić bez swojego kija.
Morał bajki jest taki: Kto ma umysł ciasny
działając w zaślepieniu ? pogorszy los własny.