PIRANIA

Jestem piranią, mieszkam w Krakowie
mój dziadek przybył tutaj przed laty,
mówił mi, póki miał dobre zdrowie
że są gdzieś wolnych piranii światy.

Dziadek nie żyje. Gdy się zestarzał
mieliśmy z niego niezłe śniadanie?
to w naszym stadzie często się zdarza?
być może ze mną też tak się stanie.

Mieszkamy w sklepie. Ludzie są mili,
karmią do syta, sprzątają po mnie,
wielkie akwarium ze szkła zrobili,
lecz mnie mój instynkt męczy ogromnie,

bo gdy do szyby ktoś twarz nachyla
patrzę na jego różowe ciało
marząc, że kiedyś przyjdzie ta chwila,
gdy je na strzępy będzie się rwało.

Czekam, aż jakiś dureń mnie kupi,
potem dni kilka potrzyma w domu,
aż w końcu wpadnie na pomysł głupi
aby uwolnić mnie po kryjomu.

Wystarczy jakiś strumyk nieduży
by się spełniło moje marzenie?
człowiek mieć będzie – na co zasłużył
kiedy mu kąpiel – w jatkę zamienię.

Za lekkomyślność musi być kara,
po co nas tutaj ktoś wiózł z Brazylii?
Niech ludzkość w końcu myśleć się stara,
bo się zbyt często ostatnio myli?



Vena…

Piękna chwila, sekunda, nieskończoność drżąca,
barwny motyl lecący z dłoni wprost do słońca

różowy smak truskawek… albo zapach miodu,
aż księżyc się uśmiecha z nieba bez powodu
. . .
W promieniach ciepłych kwitną owocowe drzewa?
słychać, jak ktoś szczęśliwy o miłości śpiewa

wiatr wydobył z dzwoneczków dźwięk jasny i czysty
– nutami zapisane do nadziei listy
. . .
To świat, gdzie wyobraźnia nie ma żadnych granic,
tu każdy może mieszkać i nie płacić za nic,

tu miłość – to tulipan, tak jak krew – czerwony
swoim kwiatem w majowe słońce zapatrzony.
. . .
Być może Mały Książę właśnie dziś nadchodzi
aby zabrać cię z sobą w międzygwiezdnej łodzi

być może niespodzianie tuż przed tą podróżą
zrzucisz kształt tulipana i… zakwitniesz różą.